Kiedy po wydaniu 
Earth Moving, 
Amaroka i 
Heaven's Open rozległy się 
plotki, że Oldfield pracuje nad nową wersją 
Dzwonów Rurowych, zaraz podniosły się głosy, że to już koniec 
wielkiego niegdyś artysty i że Mike sam szykuje sobie muzyczny pogrzeb. On jednak ideę tej płyty nosił w sobie już od 
jakiegoś czasu i doskonale wiedział, co chce zrobić. "Ja też chciałem w końcu brzmieć jak Oldfield" - przyzna później. 
Tak więc w dwudziestolecie swego debiutu przedstawił nową wersję swego "opus one", tym razem zrobioną przy użyciu 
najnowocześniejszej techniki.
    Zaczyna fortepian, podobnie jak przed laty. Za chwilę pojawia się ów słynny temat, 
nieco odświeżony (
Sentinel), a także charakterystyczna, łkająca gitara. Na pierwsze dźwięki dzwonów nie 
trzeba długo czekać... 
Dark Star przypomina nam nastrój niegdysiejszych 
![[Mike i jego gitara]](../../gr/dysko/dysk-tbii1.jpg)
 riffów, tym razem wzbogaconych 
o niesamowite solówki 
i komputerowe wstawki. 
Clear Light urzeka nastrojem, zaś 
Blue Saloon to esencja tego, co nazywamy 
"stylem Oldfielda". 
Sunjammer jest dawką mocniejszego rockowego grania, przechodzącego w 
Red Dawn - 
nową, dłuższą niż przed laty wersję owej hiszpańskiej impresji, będącej wstępem do jakby "tytułowego" 
The Bell. 
Także i tym razem Mistrz Ceremonii czuwa nad przebiegiem całości, tylko instrumentarium nieco się zmieniło: 
oprócz fortepianu, czy cymbałków, swoje miejsce ma tu również cyfrowy procesor dźwięku... 
Koniec następuje tradycyjnie przy dźwiękach dzwonów, chóru, ale i np. dudy. 
Weightless, 
The Great Plain 
i 
Sunset Door to wariacje starych tematów z 
Tubular Bells, zaś 
Tatoo jest dużo lepszą wersją 
tamtego kawałka sprzed lat, kiedy to prawdziwych dudziarzy musiał zastąpić Mike ze swoją gitarą. 
Altered State przynosi jak i kiedyś porcję rozrywki, tym razem wzbogaconą 
o kobiecy wokal. Jeszcze 
Maya Gold, z delikatną partią gitary i zakończenie: 
Moonshine, które tym razem 
przybrało klimat westernowy, a Oldfield popisuje się grą na banjo. 
    Mike podszedł do tego albumu z wyczuciem, ale także z dużym poczuciem humoru. 
Może dlatego jest to tak dobra płyta, która sprawiła, że Oldfield znowu stał się bogaty, a słuchanie 
Dzwonów Rurowych
znów modne. Bądź co bądź, dla każdego, kto chce poznać muzykę Mike'a jest to "jazda obowiązkowa".