Po powrocie z Ibizy do rodzimej Anglii Mike'a nie opuszczało twórcze natchnienie. 
Poczuł się jednak trochę zmęczony nagrywaniem ostatniej płyty, gdzie musiał "ciągle tylko wciskać guziki" 
i przypomniał sobie, że tworzenie muzyki gitarowej przychodzi mu z dużą łatwością. Zaczęła w nim kiełkować idea 
albumu czysto gitarowego, który mógłby nazwać po prostu 
Guitars. Trudno było jednak podjąć decyzję co do treści 
płyty: nie mógł zdecydować się czy opowiedzieć historię rozwoju stylu grania, czy może przedstawić interpretacje klasycznych 
utworów znanych gitarzystów lub też zagrać całość na samych gitarach. Ostatecznie zdecydował się na to 
trzecie wyjście i album ujrzał światło dzienne wiosną '99 roku, zaledwie w kilka miesięcy od ostatniej premiery. 

    Okazało się, iż Mike 
rzeczywiście wrócił do korzeni. Choć cały materiał trwa niecałe czterdzieści pięć minut, trudno nie zauważyć, 
że dyskotekowe szaleństwa zdążyły wywietrzeć mu z głowy. Słuchając płyty ciężko jest uwierzyć, że wszystko zostało 
stworzone na gitarach. Tradycyjnie z pomocą przyszła technika, pozwalająca Oldfieldowi na podłączenie instrumentu 
pod Macintosha i imitowanie dowolnego brzmienia, nawet partii perkusyjnych.
    Album otwiera subtelny 
Muse, gdzie delikatne brzmienie gitary klasycznej 
tworzy przedsmak następnych kompozycji. Zaraz potem zmiana nastroju i 
Cochise, 
z pięknym zawodzeniem gitar elektrycznych. 
Embers to spokojny, trochę solenny utwór. 
Summit Day 
w języku alpinistów oznacza dzień, w którym dociera się na szczyt góry. Mike napisał go pod wpływem książki 
o wspinaczce i chciał nim zilustrować stopniowe zdobywanie wysokiego szczytu. 
Out Of Sight to Oldfield w 
wydaniu stricte rockowym, zaś 
B.Blues to próba zmierzenia się z bluesem - interpretacja klasyka B.B.Kinga. 
Najdłuższą kompozycją jest 
Four Winds, jak wskazuje tytuł, muzyczny opis Czterech Wiatrów. Pierwszy jest ostry, 
północny, potem mamy łagodny południowy, następnie wschodni, z nieco orientalnym brzmieniem i na koniec zachodni: 
pojawia się więc nieco westernowy temat. 
Enigmatism ma wydźwięk nieco tajemniczy, akustyczny, zaś w 
Out Of Mind słychać wyraźny kontrast stylów; utwór ten jest ponoć inspirowany muzyką zespołu 
The Rolling Stones. 
Płytę kończy krótki 
From The Ashes, będący rozwinięciem tematu z 
Embers z typowym dla Oldfielda finałem.
    Mike udowodnił po raz kolejny, że jest artystą niesamowicie wszechstronnym, nie dającym 
się w żaden sposób zaszufladkować i potrafi połączyć nowoczesną technikę 
z dobrym, rockowym graniem. Dowiódł także, że najważniejszym instrumentem po dwudziestu pięciu latach kariery pozostaje 
dla niego nadal gitara...