Brzydka - to pierwsze wrażenie po otwarciu oficjalnej http://www.mikeoldfield.org/. Chodzi o to, że po 
kojarzącym się z nowoczesnością artyście wypada spodziewać się znacznie więcej. Zawartość merytoryczna 
w normie. Długa biografia, sprzedawana we fragmentach książka o życiu i twórczości, dokładny wykaz 
koncertów, szczegółowy spis płyt. Ciekawa jest też sekcja "fun" - możemy sobie interaktywnie 
walnąć dzwona rurowego... Gorzej z newsami: kilka jednozdaniowych informacji. 
Równorzędnie oficjalna (?), http://www.mikeoldfield.com/. równie uboga w treść. Za to eksploatuje 
flasha. Przez multum stron prywatnych za rączkę poprowadzi nas sekcja "links" pod 
http://tubular.net/. Tam również starannie opracowane FAQ i mnóstwo innego dobra. Polscy 
fani powinni być natomiast dumni z propozycji krajowej - http://mike.oldfield.org.pl. Potężny bank 
informacji można kontemplować także po angielsku.
Tylko Rock
maj 2002
nadesłały: crises | basia