Po powrocie z tournee Mike został zaskoczony niezbyt miłą niespodzianką. 
Zdawał sobie co prawda sprawę, że na trasie koncertowej, mimo, iż była bardzo udana, nieco straci, ale ponieważ 
zagrożono mu utratą domu i studia, sytuacja wydawała się poważna. Wtedy to właśnie podjął decyzję o zerwaniu z 
dotychczasową formą tworzenia monumentalnych suit 
i postanowił nagrać najbardziej przebojową płytę w swojej karierze. Sytuacja na rynku muzycznym wydawała się ku temu 
sprzyjająca - oprócz rocka coraz silniejszą pozycję zdobywały disco i punk. Płyta została zatytułowana 
Platinum 
(takie były widocznie ambicje co do ilości sprzedanych egzemplarzy). Album ochrzczony został przez niektórych krytyków 
![[Airborne]](../../gr/dysko/dysk-plat1.jpg)
mianem "Oldfielda dla początkujących"... 
Najbardziej rozbudowanym punktem jest tytułowa suita, składająca się z czterech kontrastujących ze sobą części: 
Airborne, 
Platinum, 
Charleston 
i 
North Star (to ostatnie autorstwa Philipa Glassa) połączonego z 
Platinum Finale. 
Ostre sola gitary i bardziej rockowe brzmienie od razu rzucają się w ucho. Stanowią po trosze przeciwieństwo tego, 
co dotychczas muzyk tworzył. Uważnemu słuchaczowi nie umkną także elementy jazzu i ładna gra instrumentów dętych. 
W końcowej części suity pojawiają się bardziej rytmiczne brzmienia, kojarzące się trochę z dyskoteką. 
Cała kompozycja trwa tyle, co jedna część 
Incantations... Drugą część płyty stanowią już krótsze utwory: 
Woodhenge, z gitarowymi podchodami i dźwiękami dzwonów rurowych; 
Into Wonderland,
sentymentalna balladka w rytmie rumby śpiewana przez Wendy Roberts (po raz pierwszy w karierze Oldfielda pojawiają 
się zwykłe piosenki), a także 
Punkaddidle, krótki, żywiołowy kawałek, mający coś z ducha punkrocka oraz kończąca 
płytę interpretacja gershwinowskiego 
I Got Rythm, ponownie z piękną kobiecą 
wokalizą.